Aktualności:
Motywacja w nauce języka: jak zacząć? (cz. 1 z 2)
„Znajomość języków obcych jest współcześnie bardzo ważna” – ten truizm reprodukujemy bezrefleksyjnie od wielu lat – czy to usiłując zachęcić dzieci do pilnej nauki angielskiego albo włoskiego, czy też pracując nad poszerzeniem własnych kwalifikacji i kompetencji zawodowych. Jakkolwiek każdy z nas jest w stanie wymienić co najmniej kilka ważnych zalet znajomości języka, niewielu jednak odnajduje w sobie dość samozaparcia, by szczytny projekt, jakim jest językowa biegłość wcielić w życie. Własne życie.
Pytani o to, dlaczego nie uczą się języków, Polacy często odpowiadają, że zdarza im się nawet zabrać za powtórki, przysiąść do płyty z kursem lub ćwiczeń leksykalnych dostępnych w sieci, jednak po kilku czy kilkunastu sesjach motywacja słabnie, zapał do nauki się wypala, znajduje się mnóstwo wymówek… O czym to świadczy? Zapewne o niewłaściwym systemie nauki, jaki przyjęliśmy, jednak w ogromnej większości przypadków zaniedbany został etap wzbudzenia w sobie autentycznego pragnienia, by posługiwać się językiem. Motywacja jest nieprawdopodobnie ważna, kiedy myślimy poważnie o przedsięwzięciu, które ma skutkować swobodą komunikacyjną sięgającą poza granice kraju (i rodzimego Internetu).
„Będę się uczyć angielskiego” – to postanowienie tyleż szlachetne, co prawdopodobnie skazane na fiasko. Aspekt czasownika świadczy sam za siebie: „będę się uczyć” zamiast „nauczę się….” (z dodatkiem konkretnego i mierzalnego celu, np. porozumiewać w podstawowym, „codziennym” zakresie). To trochę tak, jak byśmy wysłali do mózgu zawiadomienie o niskim priorytecie tego zadania – bo przecież stawiamy na sam proces uczenia się, a nie realizację projektu i efekt finalny. Sformułowanie „będę się uczyć” przywołuje też niechybnie szkolne skojarzenia: wkuwanie-powtórki-udręka-porażka. Nieświadomie możemy wybiec myślami w przyszłość i dojść do wniosku, że gra nie jest warta świeczki, że wiemy dobrze, jak to się skończy (bo przecież kiedyś uczyliśmy się angielskiego w szkole…). Samospełniająca się przepowiednia działa. Warto powiedzieć takiemu „samozniechęcaniu” stop, i rozbroić bezsensowną argumentację. Na przykład zapytać siebie, dlaczego język którego „uczyliśmy się” w szkole, jest nam kompletnie obcy? Czy tylko dlatego, że od jej ukończenia minęły lata? A czy nie przypadkiem dlatego, że nie mieliśmy absolutnie żadnej rzeczywistej motywacji, by ten język istotnie o p a n o w a ć? By nim w ł a d a ć? Trudno od nastolatków oczekiwać, że narzucony przedmiot przyjmą jak dar i potraktują jako łaskę od losu, choć po latach od ukończenia edukacji wiele byśmy dali za możliwość nauki języka za darmo przez kilka godzin w tygodniu. Wzbudzenie w sobie autentycznej motywacji to szczególnie ważne zadanie, i należyte jego zrealizowanie pomoże odnieść upragniony sukces